Ten zestaw zawsze powalał mnie na kolana! Dwie potęgi chropowatego piekielnie inteligentnego emo. Kanadyjski Shotmaker ze swym unikalnym, surowym, pulsującym, brzmieniem którego ikoną na zawsze pozostanie pierwszy numer The game...i pochodzący z Harrisonburga (Wirginia) zapomniany Maximillian Colby (co za faza nazwać tak zespół). Prezentujący niezwykle wyrafinowane, niespieszne piosenki zagrane na modłę Slint. Genialny split dwóch genialnych zespołów. Absolutny mus!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz