24 lutego 2014

DEADWATER DROWNING - S/t (2003)


Strach pomyśleć co by się stało, gdyby sadyści z amerykańskiej armii używali Deadwater Drowning do szerzenia demokracji...
W ciągu niespełna dwudziestu minut zastosowano cały arsenał wywołujących trwałe zmiany w mózgu psychopatologicznych środków muzycznych. Pełne majestatycznego rozmachu zwolnienia, świdrujące blasty rozrywane przebiegłym matematycznym policzkowaniem. Bez ceregieli i brania jeńców, krwawo na pełnej kurwie!


DL

21 lutego 2014

FAUCET - Bleeding Head (You Can't Laugh All The Time) (1993) + S/t (1995)



Dwie płyty teksańskich noisiarzy. Pierwsza pełna południowego kurzu, z ciekawym psychodelicznym rozszerzeniem i rock'n'rollowym bałaganem. Na drugiej mamy do czynienia ze słodkim klimatem znanym z płyt Unsane czy Distorted Pony. Każdego wyznawcę epoki wypełni miłosne uniesienie dla tych gorących, jędrnych dźwięków. Ameryka do szpiku kości. 



18 lutego 2014

NITKOWSKI - Stay In The Home You Love (2011)


Słychać echa wielu orkiestr, które sobie bardzo wysoko cenię. Pana Cab, The Shipping News, czy nowoczesnego emo spod znaku Native. Dwukrotnie dane mi było spotkać się z tym londyńskim zespołem twarzą w twarz. Dwukrotnie wyszedłem z tego spotkania bardzo kontent. Żywiołowością i precyzją mogliby obdzielić tuzin innych składów. Ciekawa jest również ich słowiańska nazwa...




Nitkowski

14 lutego 2014

LORD SNOW - Solitude (2013)


Dzikie nieokiełznane, rozdarte emo. Szalona, kaskadowa perkusja, drący się niczym polewany kwasem wokalista i szturmujące rozjeżdżające się gitary. Od klasyki po ostatnie wynalazki. Bardzo rokujące granie. 
Znów siedzimy na dnie studni i pijemy syrop. 




Lord Snow
DL

11 lutego 2014

NYIA - Nospromo Demo (2000)


Elokwentnie rozczłonkowany mielący łomot, iście piramidalnych rozmiarów. Kolega, który zapoznał mnie z tym zespołem wiele lat temu lubił mówić o tej olsztyńskiej supergrupie (ludzie z Vadera Yatteringa i Kobonga min. zmarły Szymon Czech) jako o ekstremalnie przyspieszonym Neurosis. Na mnie takie porównania zawsze działały jak płachta na byka, powodując, że kochaliśmy się z Nyiją krótko, ale bardzo namiętnie. Pomimo ogromnych zmian jakie zaszły w muzyce ekstremalnej na przestrzeni lat pierwsza Nyia jak ją lubię nazywać wciąż zadziwia swą głębia, szaleństwem i odwagą. Słodki hałas, słodkie razy! 

DL

5 lutego 2014

KISS ME KOJAK - Tys byl vždycky víc přítel můj, než já jsem chtěl být přítel tvůj (2013)


Pierwsza myśl Kiss Me Kojak musi być jakimś zespołem hołdem dla New Wet Kojak. No cóż siła przyzwyczajeń i maniakalna chęć znalezienia jakiegoś punktu odniesienia zawsze powodują, że cierpią niewinni. Straszne pudło. Jest dużo lepiej niż się można spodziewać. Gorąca, ogromna ściana żywego ognia poskramiana przez nowofalowy chłód i melancholię. Spoiwo układane przez dwa odważne bujające basy gładzi oszczędna, niemniej pokręcona trąbka. Nad całością unosi się dziwna psychodeliczna mgła gęstniejąca przez wywołujące poczucie dyskomfortu sample i wrzask wokalisty. Bywa przyjemnie niebezpiecznie. Co ciekawe jest jeszcze wystarczająco czasu na zaskakujące, niespodziewane kosmiczne wyciszenia. Coś jak u Lema. Tylko ty i Ocean. Innymi słowy ty i Kiss Me Kojak. Duże!




Kiss My Kojak on bandcamp
Materiał zamieszczony na prośbę zespołu.

4 lutego 2014

THO KO LOSI - Not At Total War... Yet 7" (1997)


Stare gówno. Metaliczny chaotyczny hardcore na dwa dzikie wokale z mocarnym grindowym wyskokiem. Śmierdzi piwnicą i świeżo rozkopaną ziemią. Kierunek Bremen...




DL