9 października 2011

ON THE MIGHT OF PRINCES - Where You Are and Where You Want To Be

Ok to był amerykański zespół emo. Nie za bardzo mam ochotę przypominać sobie jak bardzo słowo to się zdewaluowało i jakie konotacje za tym stoją i jaką katastrofą to się skończyło. Pewnie wszystko wróci na swoje miejsce kiedy Fugazi nagra nowy album. Nikomu normalnemu takich spraw jak Dischord Rec. spring revolution, Mineral, Honeywell wyjaśniać nie trzeba, a to co słychać stąd i  zowąd czy raczej było słychać do niedawna (kolejny dowód na to iż przemysł ciągle potrzebuje nowych podniet a dziś żeruje już gdzieś indziej) mało mnie interesuje. Historia zna takich przypadków wiele. Wszystko może być towarem. Niemniej passus ten dobrze ilustruje nienasyconą naturą systemu w jakim przyszło nam żyć. Bo czyż nie jest to część tego samego zjawiska? środowiska? w którym, ciągle brakuje surowców, wszystko się grodzi i prywatyzuje. Truizm? Niestety. Niemniej nie chciałbym by przechodzono obok takich osiągnięć ludzkiego ducha jak OTMOP obojętnie, tylko dlatego że, coś jest tym zakichanym emo. Grafomania. Wybaczcie.
Płyta uważana za opus magnum zawiera taki zestaw energii że, do dnia dzisiejszego budzi to niekłamany zachwyt. Post-sunny day z hardcorowym pazurem i rąbnięciem. Śpiewny wrzask, odwaga, umiejętność balansowania na krawędzi. Ta muzyka może na prawdę ponieść. Uwielbiam On the Might of Princes. Tylko to chciałem wyrazić.
DL

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz