31 października 2013

GASP - Drome Triler of Puzzle Zoo People (1998)


Ostro tripujący schizujący zawijas. Jedyna ekipa określana mianem psychodelicznego power violence. 
Potworne rozczarowanie cmentarnego Grife posiekane bezwzględnością Plutocracy i nienawiścią Dystopii. Upadek, eskapizm, cierpienie!




DL

30 października 2013

NULL PUNKT KELVIN - S/t (2010)


Kiedy na okładce znajduje się radziecki kosmonauta możecie być pewni, że macie do czynienia z wyjątkowym niemieckim zespołem emo. Trzeba zaznaczyć nadspodziewanie wyrobionym i uwznioślonym gorzkim, duszoszczypatielnym smutkiem. Kilka piosenek przebija najlepsze kompozycje As Friends Rust, a wirtuozerskie opanowanie instrumentów stawia ich obok koryfeuszy z Hot Cross i The Party Of Helicopters. Nogi mam jak z waty, a w brzuchu tańczy miliard motyli...


DL

28 października 2013

ABC DIABOLO - Give Rise To Doubts (1995)


Dla każdego który nie ma wysokiego mniemania o niemieckim punkrocku. Wyziew niezwykle boleśnie targający emocjami. Żywe, rozpalone do białości crustowe żelastwo. Od Undone przez Ambush do młodego Neurosis...




DL

26 października 2013

CRUCIFIX - Dehumanization (1983)


Chciałbym mieć wystarczająco dużo siły by móc piać peany ku wielkości tego nagrania...
Stare punkrockowe płyty z racji chyba swego młodzieńczego, idealistycznego przekonania o słuszności swych racji mają ogromny ładunek pozytywnych wibracji i potrafią choć trochę rozjaśnić szarość naszej egzystencji. Punk as Fuck!


DL

17 października 2013

SHAI HULUD - Hearts Once Nourished with Hope and Compassion (1997)


Pierwszy Shai Hulud! Płyta, która mocno zaważyła na mym życiu. Jej wpływ jest wprost nie do przecenienia. Mój hardcorowy ideał przez wiele beztroskich lat. Wściekłość i agresja z rozszarpującymi niespodziewanymi mocno zapadającymi w jaźń melodiami. Genialna umiejętność do nieprawdopodobnie połamanych zmian rytmu. Wiele zajmujących odniesień do literatury i klasyki punkrocka. Każdy element wielce skomplikowanej układani znajduje się na swym miejscu. Żyć, żyć!



DL

16 października 2013

MOUNT SHASTA - Who's The Hottie (1995)


Rotujący, koszący klasyczny noise-rock z wytwórni odpowiedzialnej za wielokrotne akty muzycznego sabotażu (Skin Graft). Konsystencja ciężkich rozłażących się riffów Cows wzmocniona anyrockowym terroryzm kacerzy z Butthole Surfers miejscami podlana adekwatnym do tego dekadenckim niechlujstwem powodują, że Mount Shasta jest chyba wciąż niezbyt należcie ubóstwianym zespołem z rajskiego okresu amerykańskiego hałasu. Byli jednym z najbardziej robaczywych jabłek. Ostre świry!


DL

13 października 2013

VALINA - A Tempo! A Tempo! (2008)


Wracając do zespołów doglądanych i uświetnionych nazwiskiem maestro Albiniego warto wspomnieć o tych Austriakach. Doprawdy wielu można dopatrzeć się wpływów w ich muzyce, ale co najważniejsze, że dobrze się jej słucha. Czyż trzeba czegoś więcej?


DL

12 października 2013

INITIAL STATE - Abort The Soul (1998)


Byli jednym z najciekawszych zespołów powstałych po rozpadzie Antischism. Grali tak wyrobionego crusta, że bez najmniejszych oporów każdy kto lubi neurocore takich kapel jak Logical Nonsense wzbogacone o głębokie ponure zwolnienia His Hero Is Gone, czy wreszcie transowy wygar Damad, zawiesi spojrzenie i otworzy  gębę ze zdziwienia. Jaką to ma moc!





DL

10 października 2013

THE CABLE CAR THEORY - The Deconstruction (2001)


Prochu nie wymyślają. Mają natomiast dobre inspiracje i zdają się mówić nie wstydzimy ich się. Dodajmy do tego skromność, radość z tego co się robi i niewątpliwą słabość do afektywnej odmiany hardcorowego łomotu. Zasiadali przy jednym stoliku z Planes Mistaken For Stars i Avail a Hot Water Music rozdawał karty...jeśli wiesz co chcę powiedzieć.



DL

9 października 2013

CAROL - Prefabricated 7" (1995)


Czasem dzieje się tak, że z wielu czynników nakładających się na siebie rodzi się nowa sytuacja emocjonalno-społeczna. W jakimś zgłębieniu rzeczywistości bez żadnego namacalnego powodu powstaje coś czego długofalowe skutki odczuwane są przez lata. Każdy z nas zna takie przypadki z własnego życia. Punki często mówią o Guernica Y Luno, fani piłki kopanej o Garrinchy, kapitaliści o latach wojen i podbojów, kiedy zarabiali miliony etc...Coś podobnego możemy powiedzieć o niemieckim Bremen połowy lat 90-tych. Wykwit morderczego, politycznie podbudowanego hardcore stanowiący inspirację dla wielu jest do dnia dzisiejszego doprawdy iście socjologicznym fenomen. Obok Acme, Systral, Moser Carol był jednym z najbardziej efemerycznych i tajemniczych składów jakie pojawiły się w tamtym miejscu i czasie. Wspomnij sobie Born Against lub nasz rodzimy obrazoburczy Antichrist. A będziesz wiedział w jakim kierunku dryfuje twój płonący drakkar. Dzikość i nieokiełznanie, których nie jest w stanie wypłowieć, wyjałowić czas...





DL

6 października 2013

KEELHAUL - Subject To Change Without Notice (2004)



Hardcorowy grubaśny hałas. Ultraprecyzyjne potężne razy zadawane z przebiegłą częstoltiwością. Dla każdego miłośnika radykalnego noizzza, lubiącego uciąć sobie poobiednią drzemkę przy dźwiękach Unsane czy innego Burnt By The Sun. Widziałem tych dziadów na żywo. Roznieśli wszystko w pył!






DL

2 października 2013

BELLAFEA - Cavalcade (2008)


W tym samym niespokojnym duchu co Pretty Girls Make Graves lub trampkarze z At The Drive-In. Hałaśliwy rock o całościowym pełnym brzmieniu i paru podniośle emocjonalnych fragmentach. 
Koniec lata, to zawsze początek wstrząsów elektrycznych...




DL