18 listopada 2011

SOMETHING LIKE ELVIS - Personal Vertigo

Nigdy nie zapomnę mojego pierwszego kontaktu z SLE. Nieszczęśliwy ten kto zna mnie dobrze albowiem musiał tę historię usłyszeć już kilkukrotnie...Otóż, o ile mnie pamięć nie myli rankiem jedenastego listopada roku 1997 dowiedziałem się od kumpla że wieczorem w naszym lokalnym koncertowym depo odbędzie się występ dwóch zespołów. Niestety mój kolega nie był w stanie powiedzieć kto to będzie. Nadmienił jednak że pewnie jakieś przaśne punkopolo bo podobno jedna z tych trup ma w swych składzie o zgrozo! akordeonistę. Ale alternatywy nie było...zresztą chodziło się na wszystko...A dzień było to wyjątkowo paskudny. Siąpiący cały dzień dzeszcz, niebo koloru popiołów z Auschwitz.
Przed koncertem nie piliśmy frugo ani soku ze świeżo wyciśniętych pomarańczy...wszak takie ortodoksyjne punki jak my musiały się zaimpregnować  na wieczór ze ska reggae itd. Będąc już na miejscu, czułem że coś jest nie tak. Tylko dwa zespoły bez lokalnych wspomagaczy, koleś z jednej z kapel w koszulce Neurosis a jego kumple w zamszowych butach typu szczur i jakichś dzinach...o co tu chodzi pomyślałem. Nagle pierwsza kapela na scenie...Pierwsze dźwięki, stoję wryty, buciorem przyciskam moją leżącą na ziemi koparę...surowy, transowy hardcore z szalejącym basem i oszałamiającym pałkerem, śpiewy po polsku ( to koleś w koszulce Neurosis). Napięcie i zaangażowanie, ból istnienia, ale upór i chęć walki, to wszystko słyszałem w ich muzyce. Nie mogłem uwierzyć w to co widziałem...oszołomiony pytam kim jesteście? Odpowiedź: Piąta Strona Świata. Sił starczyło mi by zadać kolejne pytanie. A kto po was? Koleś w koszulce Neurosis...Something like Elvis.


Kiedy ze sceny popłynęły pierwsze dzwięki, byłem już innym człowiekiem...jak uderzony obuchem w zachwycie pochłaniałem wszystko co się działo przed moimi oczyma. Zniknął listopad byli tylko oni tj SLE. Skromni, bezpretensjonalni, z innego świata. Nigdy nie zobaczyłem ich ponownie na żywo...choć właśnie wtedy zaczynała się ich złota era. Personal Vertigo chyba miał się dopiero ukazać za parę dni...ktoś kupił kasetę...nie mieliśmy świadomości co nas wtedy spotkało. Nastąpiło przewartościowanie...




DL

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz