Najczęściej słuchana przeze mnie płyta drugiej połowy lat zerowych. Z jakichś niezrozumiałych powodów masa ludzi których znam nienawidzi tego zespołu. Istne kuriozum. A tu po prawdzie nie ma niczego do czego można by się przyczepić. Wystarczy się porządnie wsłuchać i od razu jest to coś. Drive Like Jehu z partiami The Fall of Troy i At The Drive In i z tą hardcorową nonaszalancją zespołów z Level Plane Rec. Dane mi było zobaczyć ich na żywo. Do dziś jeden z mych ulubionych koncertów. Zagrany na pełnym luzie, precyzyjnie i drapieżnie.
Myślę sobie że zamiast ładować swój mózg jakimiś depresorami co w listopadzie zawsze jest niebezpieczne lepiej posłuchać Hot Cross. Wiosna jest tuż tuż.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz