Cóż za wspaniała płyta. Pochwała młodości i niewinności z punktu widzenia kogoś kto już swoje przeżył i doświadczył...wystarczy poczytać liryki. Absolutne mistrzostwo duszaszczypilnego punk rocka. Do tego ten przepity, szorstki jak papier ścierny wokal Frankiego Stubbsa.
Na dodatek trochę zapomnianych opowieści...gdyby żył w niedziele byłyby jego urodziny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz