Jako że jestem krypto hipisem bardzo lubię baltimorskie Arbouretum. Jakoś chyba przez perkusistę powiązani są z (niosę ci moje serce na dłoni) Lungfish. Urzekająca, bezpretensjonalna, opowieść o pięknie codziennego życia i nieumiejętności docenienia tego co bierzemy za oczywistość. Obok Dead Meadow, należącego chyba do innego universum jeden z tych zespołów, które zabierają nas w osobliwą podróż w czasie. Mocna rzecz!
Zajebista jest ich zeszłoroczna płyta z genialnym coverem kawałka Casha. Pozdro. (10fs)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZnamy, znamy...genialna plyta tylko ze za swieza na Fedederacje...
OdpowiedzUsuńKto za młodu był punkiem, na starośc zostanie hipisem.
OdpowiedzUsuńByle tylko nie chodzil do kosciola i nie jadal polskich sznycli.
OdpowiedzUsuń