Do dziś pamiętam jak ogromne wrażenie wywarł na mnie ten zespół. W tamtym czasie tj. tuż po pluskwie milenijnej tylko The Dillinger Escape Plan, Botch i Standing Tall zapuszczły się w podobne rejony.
Karkołomne jazzowe zagrywki pomieszane z grindowymi eskapadami, opętane partie wokalne, a wszystko to otoczone schizofreniczną aurą.
Chłopaki pochodzili z Bostonu co może stanowić tylko dodatkową rekomendację. Perełka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz