29 sierpnia 2012

LVMEN - S/T (1998)




Kiedyś na jednym z lokalnych koncertów (maj 1999 roku o ile się nie mylę) na którym występowało min. szwedzkie Intensity obok lokalnej gwiazdy będącej chyba w szczytowej formie 1125, wpadła mi w ręce kaseta czeskiego Lvmen...wydana bardzo skromnie, wręcz bez prawdziwej wydawało mi się okładki a jedynie zwykła brązowa tektura z odciśniętą nazwą zespołu. Po odsłuchaniu pierwszych dzięków w domowym zaciszu rąbnąłem fikoła z wrażenia....Różni ludzie mówią że np Isis marzyło by potrafić pisać kawałki takie jak Lvmen, inni za Wielką Wodą uważają, że to jeden z najważniejszych europejskich zespołów etc etc. Mniejsza z opiniami bo tu naprawę liczy się muzyka. Tylko dwie 15- minutowe mizantropiczne, ciemne, gęste, motoryczne, zawiesiste suity. Neurosis grające kawałki Ewy Braun z okresu Esion. Na poważnie bez skrupułów do końca. 666



DL

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz