Pierwsze nagrania The Murder City Devils jakie wpadły w moje łapska. Zasługa to pewnej szarej eminencji pilskiego undergroundu znanego z zina Wiatry Piekieł. Człowieka nietuzinkowego, wielkiego konesera i znawcy muzyki gitarowej.
Wracając jednak do tych zwichrowanych alkoholików śpiewających min. o samotności św. Mikołaja to trzeba powiedzieć iż tworzyli niezwykłe, wymykające się wszelkim klasyfikacją dźwięki. Czuć tu osaczenie, desperację, chęć zapicia się na śmierć oraz dekadencję przekutą w ostatnim momencie w sztukę. Wybitne!
DL
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz