28 maja 2012

CODEINE - Frigid Stars (1990)


Widziałem wielkie Codeine na własne oczy ostatniej soboty na All Tomorrow's Parties Festival w północnym Londynie. Jak, to często bywa człowiek obawia się rozczarowania i tego, czy legenda wytrzyma zderzenie z rzeczywistością. W tym wypadku wystarczyło dosłownie pierwsze dziesięć sekund i już wiedziałem, że jestem na koncercie, który będę pamiętał do końca życia.
Niezwykle ujmująca, skromna i pełna godności postawa muzyków. Serdeczność i autentyczna wdzięczność wyczuwalna w każdym słowie, które padło ze sceny. A nade wszystko obezwładniająca, okalająca ciepłą melancholią muzyka, spowalniająca czas i dająca, to nieczęste poczucie, że uczestniczy się w czymś wielkim. Codeine nie działające już od wielu lat pojawiło się na festiwalu na specjalne zaproszenie typów z Mogwai ,dla których stanowią obok Slint jedną z najważniejszych muzycznych inspiracji. Uważam, że to przepiękny gest ze strony tych rozchwytywanych na lewo i prawo Szkotów i jeszcze większa nobilitacja Codeine. Chciałbym również mieć tak wielką moc sprawczą, by i dla mnie zespoły schodziły się na nowo i grały takie koncerty jak tych trzech panów z Nowego Jorku tamtego pamiętnego sobotniego popołudnia.




DL

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz