1 lutego 2013

PIĄTA STRONA ŚWIATA - S/t (1999)





 Ogromną sentymentalną wartość mają dla mnie pierwsze nagrania nakielskiej Piątej Strony Świata. Od czasu, kiedy byłem świadkiem ich niezapomnianego złotowskiego koncertu, co jakiś czas wracam do ich nagrań.
 Zawsze odnosiłem wrażenie, że zespół ten przeszedł bez należnego zainteresowania i pozostawał w cieniu  kumpli z Something Like Elvis. Przypuszczam, że również sami muzycy mają do tych piosenek stosunek mocno ambiwalentny i wolą, by kojarzono ich bardziej z drugą płytą (Last), gdzie zaprezentowali diametralnie inne bardziej zniuansowane i progresywne oblicze. Obym się mylił...
Mnie jednak ich opowieści o zacisznych kątach brudnych poczekalni i nożu włożonym w plecy pamięci czy jednej nocy w Pekinie wprawiały w ekstazę i wywoływały dreszcze...Nie byłoby tego wszystkiego gdyby nie kapitalna muzyka. Gdzieś w połowie drogi pomiędzy Ewą Braun z Love, Peace, Noise a Apatią. Szorujące, transowe gitary, pracowity basista, świetny perkusista (wyróżniający się ilością tatuaży)  przeżywający każde słowo wokalista.
 Rekapitulując jedna z najbliższych memu sercu pozycji polskiego undergroundu przełomu wieków.

DL

Niestety nie udało mi się nigdzie wykopać lepszej jakościowo okładki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz