Zachwyca lekkość i swoboda z jaką zespół ten potrafił przetwarzać i wysyłać emową wrażliwość w kosmos. Czasem odnoszę wrażenie, że śpiewa Albini przy akompaniamencie wytwornisiów z Karate grającego nonszalancko, jednak z zachowaniem subatomowej dokładności. Ja p....co za płyta!
DL
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz