28 października 2012

THREADBARE - Feeling Older Faster (1994)


Skupienie. Napięcie. Precyzyjna sekcja rytmiczna, szorujące zawiesiste gitary. Taniec na krawędzi.
Dla tych od Unbroken i tych od Hoover. Dziś chyba nikt nie próbuje już tak grać.
Wrażliwa muza.


DL

27 października 2012

EMBER - One Cell Will Become Two MCD (1995)


Ci Czesi zanim odbili w stronę wolnego płaczliwego i załamującego ręce w rozpaczy emo (Seven Samurai), stanowili chyba najciekawszą i najbardziej pomysłową w tej części Europy odpowiedź na nową (wówczas) szkołę.
Transowy z motorycznymi załamaniami rytmu oraz paroma nastrojowymi fragmentami, hardcore jaki powstaje często w czasie kiedy człowiek wchodzi w dorosłość. Jeszcze idealistyczny ale już bardzo rozdarty i ostry.
Ach ci Czesi...




DL

26 października 2012

THE HAL AL SHEDAD - Textures of Tomorrow (1997)


Hałaśliwe wysublimowane emo. Po jedynie słusznej linii Unwound i Dischord Rec. Jakie wszystko czasem bywa proste!




Kawałek pochodzi z innej płyty...ale dobrze oddaje nastrój.
DL

22 października 2012

SWEET PEA - Chicks Hate Wes (1996)


Fizyczna powłoka Distorted Pony była już konsumowana przez robaki ale dusza nie zstąpiła jeszcze do piekła.... powstało Sweet Pea. Super ciężki, totalny przebasowany noisior. Dziwnym trafem zawsze jak ich słucham przychodzi mi do głowy taka myśl, tak mogła by brzmieć noisowa wersja sludgowej Bongzilli. Bezlitosny miażdżący walec. Giń! 666


Słodka nagrywka...
DL

21 października 2012

DAWN TREADER - Post Mortem (2010)




Dawn Treader to taki Daughters albo wczesny The Dillinger Escape Plan w wersji emowej. Karkołomne, niespodziewane zmiany, wyboje, duszenie. Monumentalne zawijasy i esy floresy. Ponownie duszenie, wkręcanie śruby w stopę by po chwili podkręcić napięcie do tego stopnia, iż odnosisz wrażenie, że masz do czynienia z God Is An Astronaut. Nic bardziej mylnego. Kopniak w klatę i znów pisanie styropianem po szybie. Mnóstwo wrzasków, plucia krwią i chęci wyrzygania własnych płuc. Czuć powagę i całkowite oddanie się muzyce oraz zimne opanowanie trzymające w karbach cały ten chaos.
Jedyny mankament to jakość nagrania...ale te zespoły tak mają...Byli z Maryland.
Świetne tarzane emo!



DL

19 października 2012

POPŁOCH WŚRÓD DIEWCZĄT - 10+4 (1992)


Czekając ostatnio na występ szacownego Nomeansno, (denerwuje mnie ciągłe przypominanie, ile mają lat i jakie, to cudowne, że wciąż grają...a co mają jeździć na wózkach inwalidzkich lub spokojnie czekać na śmierć?) umilaliśmy sobie czas sączeniem bronxu obok ulubionego kontenera na śmieci i rozmowami dotyczące sensu życia, boleści istnienia, trudów emigracyjnego życia i oczywiście muzyki. Mój dobry kolega Marcin znający z autopsji klimaty szczecińskie, nadmienił mimochodem o wielkiej gwieździe tamtejszej sceny, o polskim The Jesus Lizard (wie co mówi na pytanie Jesus Lizard, czy Shellac jako ostatni koncert życia bez zastanowienia wystrzelił Dawid Yow i spółka), ekipie o mistrzowskiej nazwie POPŁOCH WŚRÓD DZIEWCZĄT. Ja jako łowca sensacji i plotek podjąłem wątek przekopałem jak mówią Francuzi Anternet i postanowiłem przekonać się na własne uszy jak brzmi najprawdopodobniej najbardziej niedoceniony zespół ze Szczecina.
Okazało się, że wcale nie było jakichś większych trudności ze znalezieniem nagrań PWDZ. Wielce pomocny okazał się kapitalny blog http://stilon-c60.blogspot.co.uk/ specjalizujący się w muzyce z tamtego okresu. Od razu dodam jakość nagrań, choć obiektywnie kiepska (wyjątkiem są pierwsze dwa kawałki i dwa ostatnie pochodzące ze studia Radia Szczecin) daje doskonały wgląd w wyjątkowość Popłochu...Co natychmiast zwraca uwagę, to niebanalna tekstowa i muzyczna elokwencja.Wiedzieli co chcieli grać i co chcieli przekazać.
Gorzkie opowiastki rodem z książek Bukowskiego, czy Palahniuka wypełnione psychodelicznymi gitarami, surowym basem i charakterystycznymi rozwiązaniami znanymi z Jezusa Jaszczurki i paru innych.
Prawdziwa perełka, choć chyba tylko dla smakoszy...
Dzięki Marcin!






DL link za http://stilon-c60.blogspot.co.uk/

18 października 2012

CHARLES BRONSON - Youth Attack (1997)




Zasznuruj dobrze trampki...Z Czarlsem sprawa jest banalnie prosta! Albo lubisz albo na pohybel...
Wściekłość i opętanie No Comment, Infest z fragmentami do masakrowania się w pogomoshu,  łamania kończyn i rozbijania głów. Od strony ideo pozytywna punkowa postawa z sXe komitywą i wsparciem dla wszelkich możliwych ruchów emancypacyjnych.
Kiedyś ktoś w Pasażerze napisał, że w Polsce nazywaliby się Stanisław Mikulski...i to lekkie trashowe brzmienie gitar...





DL



15 października 2012

DIECAST - Undo The Wicked (1998)


Kiedy byliśmy młodymi hardcorowcami Diecast był tym wszystkim co najlepsze i najbrutalniejsze w będącej naszym życiem muzyce. Hej i dziś ta płyta wciąż mnie powala i powoduje, że mam ochotę na demolkę otaczających mnie przedmiotów...
Trzeba  z żalem dodać iż ta bostońska  ekipa z płyty na płytę miękła, wiotczała i zaczynała pojawiać się na muzycznych kanałach ze sterowanym buntem. Ale ich pierwszy studyjny album to obok Shai Hulud, Morning Again, Indecision jeden z tych zespołów z tamtych decydujących lat...
Undo The Wicked to super hardcorowa luta, przerywana czystym śpiewem znanym z np Vision Of Disorder i przepięknymi moshowymi zagięciami (nie mylić z dzisiejszym gównem). Każdy kawałek to majstersztyk i moc muzyki, która zostaje w głowie na bardzo długo...
Zacne oranko!




DL


Z ostatnich dni...
1. Nowy Converge (krew za emo)
2. Nowa Nerwica
3. Amon Amarth (wszystko i zawsze)
4. Nowe nagrania Upside Down.




10 października 2012

CATENA COLLAPSE - Nesting and Hibernation (2005)


Epickie emocore znad norweskich fiordów. Pełne wrzasków i ciągnących się melodii. Bez popadania w jakieś pseudo post rockowe bagno pełne łzawego sentymentalizmu i tekstów o krwawo-czerwonych różach czy innych hetreroseksualnych pierdołach.
Kawałki są doskonale zbudowane posiadają drugie dno i ukryty podskórny nerw. Do tego Catena Collapse hołdowała zasadzie D.I.Y. i właściwie nie cieszyła się jakąś przesadnie wielką popularnością może poza wyjątkiem paru studentów kierunków humanistycznych lubiących książki Fernanda Braduela i rozprawy Witolda Kuli...
Nad wszystkim unosi się duch arcymistrzów z Policy of 3...
Mi więcej nie trzeba...
Xxxxx


DL

8 października 2012

TWELVE HOUR TURN - Victory Of Flight (1999)


Uwielbiam! Idealna płyta! Szorstka, introwertyczna z lekko chaotycznymi akcentami...gdzieś w połowie drogi pomiędzy Hoover, Moss Icon i Honeywell. Niesamowite wyładowania piaskowych gitar i liryki wykrzyczane na ostatnim wydechu. Bujająca sekcja rytmiczna i ta la passion. Do końca, bez ustanku.
Perfekcja!





DL

7 października 2012

DEATH METAL wg Deptford Chess Federation czyli No Jesus No Beast




Ostatni występ mojego ulubionego death metalowego zespołu Immolation (dzięki Kermit :-), uświadomił  mi jak mało na co dzień mam do czynienia z tą odmianą rocka...stanowiącą kiedyś pokaźną część  mojej codziennej  dźwiękowej diety. W dawnych czasach hehe miałem nawet okazję zobaczyć parę zespołów w akcji (min. niszczący na żywo Behemoth, wrocławskie Lost Soul, elbląską Traumę). Wiadomo Polska w klasycznym death metalu ciągle jest bardzo wysoko...
Po raz pierwszy i chyba jedyny postanowiłem zestawić parę kawałków moich ulubionych metalowych hord...Nie mogło być inaczej zestawienie otwiera Immolacja....zespół tak ważny jak np. Today is The Day etc etc...jest też mistrzowski Yattering. Nie ma na co czekać....
Sit back and relax. We'll do all the work. 





DL

6 października 2012

KISS IT GOODBYE - She Loves Me, She Loves Me Not (1997)


Kiss it Goodbye był zespołem byłych muzyków Deadguy i Rorsachach. Choć pochodzili ze Wschodniego Wybrzeża miejscem ich wspólnego spotkania było Seattle z którym są zawsze utożsamiani.
Każdy kto słyszał ich wcześniejsze kapele wie czego się spodziewać... a raczej tego że, niczego nie możesz być do końca pewien...Wybitny, rozjechany hardcore z metalowymi patentami i noisowymi zgrzyami Dazzling is The Day. Nie można nie wspomnieć ich dobrych znajomych z Botch i mojego ulubionego Nineironespitfire z którymi dzieli upodobanie do chaotycznych niespodziewanych uderzeń.
Jak mówią Ukraińcy duzhe dobre!



DL