To właśnie dzięki takim zespołom pojęcie hardcore/punk nabrało głębszego, pełniejszego znaczenia i nie było li tylko wyświechtaną zbitką pojęciową. I chyba o to tu chodzi...idealny balans twardych zagrywek i szybkich często melodyjnych galopad z wyzierającymi gdzieś w tle pogłosami ekip z DC. Zaskakująco wiele ścieżek się tu zbiega. Z drugiej strony gorzkie rozczarowanie rzeczywistością wyzbyte, jednak cynicznego tłamszącego tumiwisizmu, oraz siła tkwiąca w prostocie wyrazu. Cóż za album!
DL
"Live In Zgorzelec" byś wrzucił. :) (10fs)
OdpowiedzUsuńWiem, ze to chodzilo na kasetach, ale ja tego matexu chyba nigdy nie slyszalem.
OdpowiedzUsuń