Polska to nie jest kraj dla wrażliwych ludzi. Zbyt często trzeba się opowiadać, zbyt często trzeba wybrać cielca i jemu tylko składać pokłony. Brak miejsca dla wolnej miłości oraz wolnej gitarowej muzyki. A tu taki The Spouds wyskakuje, zaskakuje swym l'art pour l'art pełnej hardcorowego lirycznego artyzmu. Wiem, że będzie to a long shot, ale kiedyś coś podobnego robili arcymistrzowie interdyscyplinarnych szpagatów z Cave In. Tło drży wypełniane piaskowymi wyjącymi gitarami, bas układa pyta wskazuje, a bębny łamią w sposób, który jest zawsze miernikiem tego czegoś. Wokal zaś wzlatuje marząc o magicznych mocach. Dramatyczna, skrząca emocjami opowieść. Cieszy bardzo! Za profesorem Alexandrem Shulginem ++.
bandcamp