21 czerwca 2012

UNWOUND - Repetition (1996)


Trochę obawiam się uzewnętrzniać moje odczucia odnośnie Unwound. Bo to nie jest tylko i wyłącznie radość i przyjemność wynikająca z obcowania z tak galatycznymi dzwiękami, a klasyczna wyciągnięta z podręcznika niemieckiej psychiatrii obsesja. Wieczne uczucie nienasycenia i maniakalne przemierzenie wszystkich wymiarów tej płyty oraz kolejne nieudane próby zrozumienia o co tu chodzi. Czyli jak nic czeka mnie wyprawa do Kocborowa!


Robię sobię małą przerwę w straszeniu. Czas na epicką space operę i mistrza Alastaira Reynoldsa


DL


2 komentarze:

  1. Ale klasyki, ciekawe, kiedy wrzucisz Rolling Stonesów ;)

    http://nodata.tv/41314

    Pozdrowienia

    (Marcin, 10fs)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rolling Stonsow? Dobre! Podobnmo trzeba edukowac mlodziez?
    Pozrawiam!

    OdpowiedzUsuń